wtorek, 1 lutego 2011

Zakrętki

Pomysł na zabawę. 
Mam taką szufladę, do której wkładam zakrętki, właściwie nie wiem po co. To mąż zaczął, pewnie miał jakiś cel. Z czasem zaczął mnie fascynować dizajn niektórych zakrętek i można prawie, prawie powiedzieć, że je zbieram.
Pomyślałam sobie, by wyjąć tą szufladę i położyć na podłodze.




7 komentarzy:

Anna pisze...

Zakrętki są super, ale mój syn wszystko wkłada do buzi, a jakoś mi te zakrętki w tej kwestii nie podchodzą. Świetnei się za to sprawdza szuflada z akcesoriami kuchennymi;)

Szukałam tych książeczek kucharskich, które poleca. Moja mama obeszła ksiegarnie i nigdzie nie mają, tylko te inne ksiązki o Cecylce, które kupiła. Widziałam, że w selkarze mają jeszcze chyba dwie pory roku. Zdradzisz, gdzie kupiłaś Twoje?

Sara pisze...

We Wrocławiu, w taniej księgarni na ul. Wita Stwosza, po 7 czy 7,50 jedna. Zaraz będę tam przechodzić, jak chcesz, to Ci kupię:)

Anna pisze...

Saro byłabym ci niezmiernie wdzięczna, jeśli by to było możliwe?

whiteboat pisze...

W nakrętkach jest jakiś ukryty smaczek ;) (i nie myślę tu zaraz o wkładaniu do buzi). Ja swój zbiór trzymałam w "nieczynnej" (bo przeciekającej) kance na mleko, która stała sobie na podłodze w najdalszym kącie kuchni. I wszystkie małe istoty, które do nas przychodziły natychmiast odnajdywały ten właśnie kąt i z radosnym piskiem wywalały nakrętki na podłogę. A potem maluchy urosły, nakrętki przestały wystarczać a od pewnego 4-latka usłyszałam: "ciociu, a dlaczego u ciebie nie ma żadnych zabawek? Przecież mogłabyś sobie kilka kupić dla mnie?"

Sara pisze...

:)
No właśnie, dlaczego sobie nie kupisz?...:)

Sara pisze...

Anno, nie było wczoraj, ale obiecali, że będzie dostawa i BYĆ MOŻE rzucą Cecylkę (co za pradawne określenie). Oczywiście, że Ci nabędę. Nawet gdybyś się rozmyśliła, to się nie zmarnuje:)

Anna pisze...

Na pewno się nie rozmyślę i bardzo dziękuję!!