niedziela, 16 października 2011

Znowu zielone kredki








Idealnie zgraliśmy się w czasie z Emmą w produkcji kredek świecowych z resztek. Gorąco zachęcam do obejrzenia jej relacji; ja nie odważyłam się wsadzić foremki do lodów do piekarnika, a Emma tak! Kształt zaś naszych jest jakby odpowiedzią na jej wątpliwości w tej kwestii.
Nadal zbieramy szczątki kredek świecowych; jeśli ktoś się chce podzielić, tj. wymienić na szydełkowe stworki, to my bardzo chętnie.

Następnym razem planuję zrobić wielokolorową kulę w sam raz do łapki. Bardzo fajnie się takimi wyrobami rysuje, z efektami, nie wymagają temperowania i można przy okazji potruć o niemarnowaniu rzeczy.
Piękne widoki na wszystkich etapach produkcji.
Nasze pierwsze podejście do kredek z odzysku jest TU.

9 komentarzy:

Maciej pisze...

A ja jestem bardzo ciekawa jak tam Twoje przedszkolne rozmowy i wybory, uchyl rąbka tajemnicy, plisss :)

Sara pisze...

Do rozmów jeszcze nie doszło, bo obie panie dyrektor były chore! Obiecuję zdać pełną relację.
Dziękuję za odwiedziny i możliwość wglądu do Was! Już mam parę pomysłów na Waszej bazie:>

Maciej pisze...

Ojj, to czekam z niecierpliwością, widzę, że jesteś surowym sędzią i bardzo świadomą mamą, a ja uwielbiam i baaardzo cenię takich rodziców :) I przypominam sobie swoje podobne dylematy z przed roku. A kredki cudo, że też my jeszcze takich nie zrobiłyśmy, hmmm :)

Pozdrawiam cieplutko!

Sara pisze...

To może Ty się podziel swoimi przeżyciami w obliczu rekrutacji przedszkola, tu na łamach albo na priva!
Przestraszyłaś mnie tym surowym sędzią! Chyba po prostu po drugim dziecku mocno spadła mi odporność na różne rzeczy. Na pewno jestem zbyt zmęczona i jak każdy mam, jak to mówią, inne problemy, toteż nie planuję dodatkowego - użerania się z przedszkolem. Ma być miło, uprzejmie i bez szoku kulturowego:)))

W pogoni za E. pisze...

Kształt sercowaty lepszy jest zdecydowanie:) Tylko foremki takiej nie mamy:( A do czego wyjściowo była wasza foremka? Bo materiał z którego jest zrobiona jakoś tak podobnie do naszego "lodowego" wygląda...
A co do surowego sędziego to coś w tym jest hihi
Daj znać jak przedszkolne rozmowy(śliwowica już czeka jakby coś...w pracy nawet trzymam w razie w.):)

Sara pisze...

Foremka faktycznie jest do lodu, ikeowska.
Dzięki, dzięki za wsparcie, tak moralne, jak i chemiczne:)))) W pracy też masz?.. Ja na razie tylko czekoladę... Ale pewnie się to zmieni, praca właśnie się rozkręca...

No to się potłumaczę jeszcze trochę z tego surowego sędziego. Który mną wstrząsnął na swój sposób.
No właściwie to wiem, że jestem na tym punkcie stuknięta. Naobserwowałam się pań przedszkolanek, nasłuchałam ich tekstów. Nie chcę nikogo zranić ani popsuć humoru i nie generalizuję, miałam chyba po prostu statystycznego pecha. Tak sobie myślę, że nie po to harowałam przez 4 lata bez urlopu jako mami wpajając elementarny realizm i odpowiadając w miarę do rzeczy na pytania, niekiedy o dziwnych porach i PRAWIE zawsze spokojnym tonem, by to teraz zniszczyć. Albo żeby nie to uległo zniszczeniu, a autorytet "pani". Bo to dopiero początek machiny edukacyjnej i raczej lepiej za dużo nie psuć na dzień dobry. No i nie po to tępię agresję mojego dziecka i tą wobec niego, by teraz "uczyło się życia". Jak również wkładam od pewnego czasu do głowy, że wojna jest zła nie po to, by zaczął mi rysować sztandary i ułana na siwym koniku. I posyłam do przedszkola generalnie by się rozwijał i żebym ja miała więcej chwilek dla siebie, a nie na opracowywanie szczwanej strategii zmanipulowania pani tak, by robiła co chcę. Wolałabym, by moje i pani cele były wspólne, współpraca naznaczona obopólnym zrozumieniem i szacunkiem a nieporozumienia natychmiast wyjaśniane na drodze jawnej dyskusji i głosowania. Tylko w takich warunkach będę mogła w uzyskanych wolnych chwilach oddać się ceramice i słuchaniu Bacha.

Niestety żadne zioło nie stoi za tym tekstem, tylko naprawdę tak myślę... Będę zadowolona z realizacji choć części tego planu minimum.

Pozdrawiam wszystkich ciepło, a w szczególności Rodziców borykających się z wyborem przedszkola, z przedszkolem, z jego brakiem i z jego zamiennikami. Czy kogoś pominęłam?...:)

Bobe Majse pisze...

Tym razem nie w temacie posta, ale przynajmniej w temacie dzieci :)
Pewnie znasz ten projekt, ale... na wszelki wypadek...

http://www.lull.ru/eng/bay5.htm

i najcudniejsza... żydowska! :)

http://www.youtube.com/watch?v=Os5UeFjBFTs

Pozdrawiam serdecznie.

Aga pisze...

To loteria, nigdy nie wiesz kto się trafi. Wychowawczyni jest z dziećmi tylko przez kilka godzin. Od rana jest inna pani, grupy łączone, od śniadanka dzielą się, jest wychowawczyni i jedna z kilku pomocy. Po 15 dzieci znów łączą i przejmuje kolejna opiekunka uzupełniająca godziny. Codziennie inna. Czasem i tydzień lub dłużej nie dane mi spotkać Pani mojej córki, bo rano jeszcze nie ma, po 16 już nie ma.
Ze wszystkimi na początku porozmawiać się nie da.
Wszystko więc na zasadzie zaufania do ludzi. I podejście - jakoś będzie ;)

Sara pisze...

No pięknie.
Weź przestań.
Dam znać co i jak, gdy pogadam z drugą panią dyrektor i uzyskam pełen obraz. Póki co wybór nie zapadł, a negocjacje trwają:)

Jakoś musi być, co by nie było. Trochę mnie to wprawia w huśtawkę nastrojów:)