poniedziałek, 11 marca 2013

Fajf




Mamusia jest przepracowana i niewyspana i daje się coraz częściej unieść swemu na co dzień raczej skrywanemu  szaleństwu - taka jedna giełda staroci, jak jest - to dzień przed szlag trafia wypielęgnowaną zapobiegliwość, zimne spojrzenie na rzeczy, oszczędność i strach przed kiczem. W dzień zaś ów pozostaje sama telepawka, gorączka, miotanie się z niecierpliwości w środku transportu, a na miejscu - furkoczący bez najmniejszych oporów licznik, szyderczy rechot w głowie, zachwycone lub karcące spojrzenia przodków - to zależy. Koniec dnia to pozorne ukojenie, bo na wspomnienie pewnych przedmiotów znów cierpię z zazdrości i pożądania.
"Któż daje dziecku Bavarię? Przecież zaraz stłucze." Ja daję.
Owszem, jedna filiżanka już się stłukła.  



...a to dostałam - któż nie miał takiej puszki w domu? Wszyscy mieliśmy.


5 komentarzy:

Małgosia pisze...

niech się dziecko przyzwyczaja do pięknych przedmiotów ;) ja też pozwalam mojemu brzdącowi pić z pięknych porcelanowych filiżaneczek :) wiosenne pozdrowienia!

Marta Martyna pisze...

Mam słabość do ładnych filiżanek, spodeczków, talerzyków etc.. Miło patrzeć na ładne przedmioty :). Od dziecka !

whiteboat pisze...

O. A ja nie miałam takiej puszki :/ Pamiętam landryny kupowane na wagę, które w okresie letnim przemieniały się w wielką zlepioną kolorową bryłę ;)
A swoim starociowym wyznaniem przypomniałaś mi rok przepracowany w Desie. Co prawda moja pensja była równowartością trzech bawarskich śniadaniówek, ale co się człowiek naoglądał, nadotykał i nawąchał... Ech.

leloop pisze...

nie mam gdzie wrzucić, wrzucam tu.
od Zająca, może się przyda :)
http://www.minieco.co.uk/
na moje ukochane skorupy dawałam jedynie popatrzeć, do zabawy był i jest w dalszym ciągu serwis dla lalek, z porcelany :)

Sara pisze...

Dziękuję,Zającu! Przyda się i to jak...